Psy świetnie sprawdzają się jako ratownicy

Psi nos to niezawodne narzędzie. Wyczuje po zapachu człowieka i na dodatek – dotrze do niego błyskawicznie. Wie o tym dobrze Jerzy Herma, ekspert w dziedzinie kynologii, zoo[kyno]psycholog, instruktor przewodników psów ratowniczych KG PSP, Ambasador Marki Safe Animals.

Jerzy Herma jest właścicielem jednego z 42 psów ratowniczych w Polsce, specjalizujących się w ratownictwie gruzowiskowym i terenowym. Od kilkunastu lat prowadzi w Wieprzu pod Andrychowem szkołę dla przewodników psów PsieEgo. Swą przygodę z kynologią ratowniczą rozpoczął blisko dwie dekady temu.

– To był 2006 rok. Zawaliła się hala Międzynarodowych Targów Katowickich podczas wystawy gołębi pocztowych. W akcji ratowniczej uczestniczyły psy. W 2008 już miałem swojego psa wyselekcjonowanego do ratownictwa. Byłem po stażu w OSP Kęty, w której rozpocząłem przygodę z kynologią ratowniczą. Obecnie służymy w Ochotniczej Straży Pożarnej w Wieprzu – opowiada Jerzy Herma.

Właściciel PsieEgo ukończył Europejskie Studium Psychologii Zwierząt, potem zdobył dwa dyplomy na Wydziale Nauk o Zwierzętach SGGW w Warszawie. Od 2010 roku ściśle współpracuje z Wydziałem Szkolenia Specjalistycznych Grup Ratowniczych w Nowym Sączu w filii Szkoły Aspirantów z Krakowa. Ma kurs przewodników psów ratowniczych, uprawnienia instruktora przewodników psów ratowniczych.

Zdaniem Jerzego Hermy, między człowiekiem a psem, niekoniecznie ratowniczym,  musi być taka dobra współpraca, by nie trzeba było używać obroży, smyczy czy szelek, a nawet komunikacji werbalnej, czyli słów. 

– Są cztery ważne umiejętności, które pies powinien nabyć w trakcie szkolenia. Powinno się go nauczyć: chodzenia przy nodze, przybiegania na zawołanie, utrzymywania kontaktu wzrokowego z właścicielem (minimum przez minutę, mój rekord to 40 minut) oraz odłożenia, czyli położenia się na komendę i leżenia, aż właściciel nie odwoła komendy – tłumaczy.

Nieco inaczej jest podczas akcji ratowniczej z udziałem psa ratownika.

– Wtedy ja i pies jesteśmy partnerami. Ufam mojemu psu i pozwalam mu, by działał, czyli rewirował i szukał osoby zaginionej – wyjaśnia Jerzy Herma.

Więcej aktualności

Potrzebujesz informacji?